Już po raz jedenasty globalni eksperci KPMG przedstawiają swoje przewidywania dotyczące sektora infrastruktury. W tym momencie jest to o tyle istotne, że rok 2023 może okazać się przełomowy i kształtować trendy na wiele kolejnych lat. Wyzwania stojące przed liderami sektora są ogromne, a to w jaki sposób się z nimi zmierzą będzie miało wpływ na następne pokolenia.

Najnowsza edycja „Emerging trends in infrastructure” ma na celu zainspirować do zmiany sposobu myślenia i poszukiwania nowych rozwiązań. Aby dowiedzieć się więcej na ten temat zachęcamy do zapoznania się z polską analizą raportu oraz z oryginalną publikacją.

10 najważniejszych trendów

Zarówno na poziomie krajowym, jak i regionalnym obserwujemy odchodzenie od globalnego porozumienia geopolitycznego. Osłabiają się wypracowane przez lata fundamenty globalizacji, a ludzkość coraz częściej jest świadkiem tymczasowych i niestabilnych sojuszy, które zmieniają się tak dynamicznie, jak otaczający nas świat. Ton dyskusji politycznych staje się niebezpiecznie gwałtowny i dzielący, i niewiele jest przestrzeni na porozumienie.

Sektor infrastrukturalny jest jednym z obszarów, w których jest nadzieja na znalezienie konsensusu. Wszyscy zgadzają się bowiem, że potrzebna jest nowa, ulepszona infrastruktura. Dla globalnych graczy – deweloperów, inwestorów, operatorów –  ciągłe napięcia oznaczają komplikacje na wielu płaszczyznach. Tradycyjne łańcuchy dostaw zaczynają być ryzykowne. Poziom i struktura kosztów wydają się bardziej niepewne. Regulacje sprawiają wrażenie mniej spójnych, a handel międzynarodowy staje się jeszcze trudniejszy.

Przedsiębiorcy związani z sektorem infrastruktury powinni zachowywać czujność na zmiany i obserwować nowe otoczenie geopolityczne. W świecie rządzonym przez niestabilne, tymczasowe sojusze świadomość i zwinność mogą okazać się kluczowe. 

Potencjalne skutki zmian klimatu nie są już odległym problemem następnych pokoleń. Realia dopadły społeczeństwa na własnym podwórku – doświadczanie powodzi, huraganów, ekstremalnych upałów czy susz jest codziennością. Na poziomie indywidualnym ryzyko związane ze zmianami klimatu stało się osobiste, a koszty realne.

Osiągnięcie celu 1,5 stopnia* wydaje się mało prawdopodobne, a to oznacza, że powinniśmy zacząć walczyć jeszcze mocniej. Przypuszczalnie podjęte zostaną znaczące kroki i wiele uwagi poświęcone zostanie łagodzeniu skutków zmian klimatycznych. Jednak coraz większy nacisk kładziony będzie na adaptację – jeśli nie można czemuś zapobiec, należy przystosować się do nowych warunków.

Znalezienie kompromisu pomiędzy rozwiązaniem problemu bezpieczeństwa, przystępnością cenową i zrównoważonym rozwojem w znaczącym stopniu spadnie na barki sektora infrastrukturalnego i energetycznego.Złożoność tego zagadnienia jest jednak ogromna, a dążenie do doskonałych rozwiązań staje się często hamulcem postępu. Rządy i podmioty infrastrukturalne muszą odejść od starego sposobu myślenia i uwzględniać zrównoważony rozwój w procesie podejmowania decyzji. ­ W tym roku można spodziewać się, że zrównoważony rozwój stanie się bardziej sformalizowany jako podstawowy warunek wstępny dla wszystkich nowych inwestycji infrastrukturalnych, a deweloperzy, właściciele i inwestorzy zaczną myśleć nie tylko o budżetach finansowych, ale także o alokacji emisji dwutlenku węgla.

*Cel ustalony na mocy porozumień paryskich, którego założeniem jest niedopuszczenie do wzrostu średniej temperatury Ziemi powyżej 1,5 stopnia względem okresu przedprzemysłowego.

W przeszłości infrastruktura powstawała w postaci gotowych systemów o sztywnych strukturach. Jednak teraz zyskują na popularności rozwiązania „szyte na miarę”. Odchodzi się od monolitycznych „fabryk”, w których ludzie otrzymywali standardowe usługi. W ich miejscu pojawiają się wyspecjalizowani dostawcy, dostosowani do unikatowych potrzeb różnego rodzaju odbiorców.

Ustrukturyzowane i tradycyjne systemy przewozu przekształcane są w transport intermodalny i organizowany z uwzględnieniem schematu „od drzwi do drzwi”. Odchodzi się od schematycznych programów nauczania na rzecz tych spersonalizowanych i dopasowanych do umiejętności uczniów. To samo zjawisko zauważalne jest w sektorze zdrowotnym. Masowa personalizacja pozwala na uzyskanie przez użytkowników większej wartości z dostępnej infrastruktury. Zmniejsza to marnotrawstwo związane z dostarczaniem usług, których ludzie w rzeczywistości nie potrzebują lub nie używają. I, co być może najważniejsze, daje też możliwość uczynienia infrastruktury bardziej integracyjną i dostępną.Taki rozwój sytuacji stawia jednak pytanie przed dostawcami i rządami - jak pozostać istotnym graczem w erze, w której technologie i prywatni przedsiębiorcy już zakłócają model świadczenia usług?

Aby sprostać postawionemu wyzwaniu rządy mogą być zmuszone do ponownego przemyślenia, gdzie i w jaki sposób będą odgrywać rolę (a może po prostu interweniować) w dostarczaniu infrastruktury. Po części wymaga to nowych pomysłów i modeli, które odchodzą od ery przemysłowej i ucieleśniają erę masowej personalizacji. Prawdopodobnie będzie to również wymagało podjęcia trudnych decyzji dotyczących tego, co zrobić z istniejącymi zasobami ery przemysłowej. W najbliższej przyszłości należy spodziewać się, że gracze infrastrukturalni i rządy zaczną mocniej koncentrować się na tym, co dostarczają, a w mniejszym stopniu w jaki sposób to robią.

Pandemia, zakłócenia łańcuchów dostaw, a następnie wysoka inflacja wstrząsnęły światem. Utrzymująca się zmienność i zakłócenia finansowe nie były łatwe dla graczy infrastrukturalnych. Trwają zmagania z budżetowaniem projektów, których realizacja zajmie lata, a finansowanie dziesięciolecia.

Przez lata poziom kosztów infrastruktury był dość stabilny, a ryzyko cenowe było powszechnie uważane za objaw złego zarządzania budżetem. Sensowne było więc, aby decydenci mający największą kontrolę nad dyscypliną kosztową, ponosili również ryzyko kosztowe. Obecnie jednak dyscyplina kosztowa czy cenowa nie jest w stanie ochronić marż w obliczu wstrząsów inflacyjnych, ograniczeń dostaw i  wahań cen towarów, a niewielu wykonawców rozumie, jak właściwie uwzględniać te czynniki w swoich kontraktach.W tym roku należy spodziewać się, że właściciele i inwestorzy zaczną ponownie zastanawiać się, kto powinien być właścicielem kosztów i ryzyka cenowego związanego z ich aktywami i inwestycjami.

Kluczowe będzie silne zaufanie i współpraca między sektorem publicznym i prywatnym, właścicielami i wykonawcami, deweloperami i operatorami oraz nabywcami i dostawcami. Rządy natomiast mogą być zmuszone do znalezienia przestrzeni do inwestowania w infrastrukturę w celu pobudzenia aktywności gospodarczej.

Pomimo tego, że transformacja cyfrowa może przynieść ogromne korzyści sektorowi infrastruktury, to faktyczne wdrażanie nowoczesnych technologii trwa bardzo długo. Dostosowanie istniejących obiektów do aktualnych standardów jest często trudne. Wyzwaniem jest jakość danych, a uzasadnienie biznesowe nie zawsze przekonuje.

Zdolność do optymalizacji jest ograniczona przez regulacje, które obowiązywały, gdy zasoby były planowane i projektowane. W przypadku nowych inwestycji cyfryzacja powinna być osadzona w każdym aspekcie i fazie rozwoju infrastruktury. Wymaga to jednak przepływu danych w całym cyklu życia, a więc współpracy między osobami zaangażowanymi w ciągu całego procesu.W związku z tymi wyzwaniami spodziewana jest znaczna presja na wykonawcach i deweloperach, aby zwiększali swoje możliwości cyfrowe i zintegrowali się z szerszym łańcuchem wartości.

Najważniejsze pytanie dotyczy tego, czy właściciele infrastruktury, instytucje zamawiające, inwestorzy i operatorzy są skłonni za to zapłacić i czy mogą zaoferować odpowiednie zachęty w swoim łańcuchu dostaw, aby zachęcić do cyfrowego projektowania i współpracy.Kolejnym ważnym pytaniem jest to, czy będą oni dysponować odpowiednimi umiejętnościami i doświadczeniem, aby przełożyć swoje możliwości cyfrowe na rzeczywisty wgląd i tworzenie wartości.

Pandemia zmieniła tak wiele, że miasta już nigdy nie będą spełniać swoich dotychczasowych funkcji. Nowe modele pracy czy możliwości robienia zakupów sprawiły, że sposób, w jaki ludzie wchodzą w interakcje z infrastrukturą, został przekształcony. Nowe pomysły i technologie szybko nabierają kształtu stając się realnymi rozwiązaniami. Niektóre miasta rozważają budowę podziemnych systemów dystrybucji, aby usunąć samochody dostawcze z lokalnych dróg. Inne są już w fazie pilotażowej projektów wykorzystujących drony.

Ze względu na mniejsze dziedzictwo kulturowe i historyczne, przewagę mają rynki rozwijające się i wschodzące. Od proponowanego przez Arabię Saudyjską mega-miasta The Line, po nową metropolię w Hongkongu – mamy do czynienia z aglomeracjami, które są projektowane i rozwijane jako wzorce gospodarki współdzielonej. Trzeba jednak pamiętać, że każde miejsce i każda populacja jest unikatowa. Dlatego też każdy rząd będzie musiał stworzyć wizję  swojego miasta, zgodną z normami i zwyczajami lokalnego społeczeństwa. Prawdopodobnie władze zaczną bardziej otwierać się na partycypację społeczną, angażować mieszkańców we wspólne debaty na temat przyszłości miast i połączenia niezbędnych składników: pracy, zabawy i życia.

Rządy mają wielkie ambicje w zakresie zmian klimatycznych. Wiedzą jednak, że koszty wymaganych zmian strukturalnych będą prawdopodobnie ogromne - niektóre szacunki mówią o 7 procentach globalnego PKB w okresie do 2050 roku.

Rządy, które mierzą się z wysoką inflacją i niepewnością gospodarczą zwracają się do inwestorów instytucjonalnych zarządzających aktywami o wartości około 100 bilionów USD (większej niż łączne roczne światowe PKB) o pomoc w sfinansowaniu tych nakładów. Chodzi o pomoc od inwestorów, którzy rozumieją długoterminowe skutki zmian klimatycznych i są na tyle zaangażowani, że chcą podejmować kroki naprawcze.

Niektórzy zarządzający aktywami już oświadczyli, że podniosą koszt kapitału dla tych, którzy obecnie nie prowadzą aktywnej dekarbonizacji. Inni sugerują, że całkowicie wycofają długoterminowe finansowanie. Niektórzy ubezpieczyciele i reasekuratorzy twierdzą, że niedługo nie będą już inwestować ani ubezpieczać większości projektów naftowych i gazowych.Kwestią otwartą pozostaje jednak, czy nowe realia gospodarcze na to pozwolą. Z pewnością można spodziewać się, że inwestorzy instytucjonalni, rządy i właściciele będą czuli się znacznie bardziej komfortowo, pozwalając sile kapitału napędzać wyniki klimatyczne. 

Przez lata tworzenie łańcuchów dostaw opierało się na jak najniższych kosztach i ograniczaniu gromadzenia zapasów. Wydarzenia ostatnich lat sprawiły jednak, że globalizacja okazała się w tym kontekście nie do końca bezpiecznym trendem rozwojowym. W związku z tym na popularności zyskuje idea friend-shoringu, a nadawanie priorytetów sojusznikom i zaufanym partnerom wydaje się mądrym posunięciem wzmacniającym odporność gospodarczą. Poza zabezpieczeniem łańcuchów dostaw ważne jest też zabezpieczenie infrastruktury – aktywa są bowiem mocno narażone na brak pewności w kontekście podaży.

W tych trudnych czasach właściciele infrastruktury coraz częściej potrzebują pomocy w podejmowaniu decyzji z kim współpracować i skąd pozyskiwać niezbędne zasoby. Biorąc pod uwagę wstrząsy, które obecnie burzą stary porządek świata i rosnące przejście na tymczasowe, elastyczne sojusze, wielu z nich może mieć coraz większe trudności z pozostaniem po stronie swoich klientów. W tym roku można spodziewać się, że gracze infrastrukturalni rozpoczną przemodelowanie swoich łańcuchów dostaw w bardziej dynamiczne sieci, których zadaniem będzie wzmocnienie bezpieczeństwa.

Ludzie są istotami sentymentalnymi – nie lubią wyrzucać rzeczy, w które zainwestowali (finansowo lub emocjonalnie). Aktywa infrastrukturalne są drogie i tworzone z myślą o długotrwałym funkcjonowaniu, co jeszcze bardziej utrudnia ich przedwczesne porzucanie.

Potrzeby i oczekiwania społeczeństwa uległy jednak zmianie. Kryzys klimatyczny przewartościował wiele rynków, a zmiany technologiczne zwiększyły ryzyko starzenia się produktów. Jeśli świat ma przejść do ery masowej personalizacji to powinien być bardziej skłonny do porzucenia statusu quo i przewartościowania sposobu myślenia. Zamiast próbować zastąpić obecny zestaw alternatywami o niższej emisji dwutlenku węgla, ludzie powinni zapytać „co właściwie próbujemy osiągnąć”, a następnie wymyślić niskoemisyjne (lub bezemisyjne) sposoby osiągnięcia tego celu. Prawdopodobnie pojawi się wiele ścieżek adaptacji i ewolucji. Niektóre z nich poprowadzą donikąd, jednak trzeba kontynuować poszukiwanie skutecznych rozwiązań.

W tym roku należy spodziewać się, że planiści infrastruktury i inwestorzy zaczną bardziej kreatywnie myśleć o problemach, przed którymi stoją i wynikach, które mają nadzieję osiągnąć. Z pewnością ciągłe poprawianie status quo nie przyniesie zamierzonych i potrzebnych efektów.

W przeszłości infrastruktura była bazą i zasobem budowanym przez rządy w celu zaspokojenia potrzeb obywateli i realizacji programów politycznych. Obecnie jednak granice między sektorami zacierają się i przykładowo wiele firm energetycznych również postrzega siebie jako graczy infrastrukturalnych.

Idea rynku modyfikuje się, a struktura całego sektora infrastrukturalnego rozszerza się, aby w większym stopniu zaspokajać potrzeby społeczeństwa, mniej skupiając się na dostarczaniu konkretnych aktywów. W przyszłości zamiast scentralizowanych jednostek, powinny powstawać sieci inwestorów, operatorów i właścicieli infrastruktury zacieśniających współpracę. Ewoluujące partnerstwa i ekosystemy będą skupiać się na konkretnych wynikach i dążyć do określonych celów. Płynne łączenie możliwości poszczególnych partnerów ułatwi szybsze reagowanie na potrzeby obywateli.

Biorąc pod uwagę wszystkie trendy przedstawione w tym raporcie należy stwierdzić, że elastyczna współpraca może okazać się jedynym sposobem na realizację rządowych programów infrastrukturalnych. Pewne jest, że obecnie infrastruktura nie jest inwestowana i utrzymywana wyłącznie czy głównie z budżetów państw. Sposób jej planowania jest więc odpowiedzialnością wielu podmiotów zaangażowanych w jej projektowanie, finansowanie, utrzymywanie i modernizację. 

Skontaktuj się z nami

Bądź z nami w kontakcie

Zobacz także

Więcej o infrastrukturze